niedziela, 25 października 2015

Rozdział 3 " Misja "



                             ,, Każdy prze­cież początek to tyl­ko ciąg dal­szy, a księga zdarzeń                                                                                          zaw­sze ot­warta w połowie. " 

                                                                                                - W. Szymborska



- Nigdy więcej nie wsiądę do pociągu! - krzyknął różowowłosy chłopak całując ziemię na której stał.
 - Zawsze tak mówisz - powiedziała Lucy, patrząc na zachowanie przyjaciela z politowaniem.
 - Nieprawda - obruszył się smoczy zabójca - A nawet jeśli, to przysięgam, że od dzisiaj już nigdy nie wsiądę do tej machiny śmierci.
 - Zobaczymy - mruknęła pod nosem blondynka zarzucając torbę na plecy.
 - Mówiłaś coś? - spytał Natsu patrząc na nią intensywnie.
 - Nie - momentalnie zaprzeczyła - Nic a nic. A tak w ogóle to jeszcze nie powiedziałeś nam nic na temat misji - powiedziała próbując zmienić szybko temat.
 - Masz rację - przytaknął różowowłosy, a magini gwiezdnych duchów westchnęła z ulgą, że nie drążył tematu.
 - No mów - zachęcił go Happy, który do tej pory nie udzielał się w rozmowie.
 - Yyy... No wiesz - powiedział Natsu przeczesując dłonią włosy i jednocześnie patrząc na przyjaciół ze skruchą.
 - Nie mów, że nie przeczytałeś o co w niej chodzi - rzekła blondynka mając coraz gorsze przeczucia, co do tej misji.
 - Oczywiście, że czytałem - Natsu spojrzał na nich z irytacją - Mniej więcej - dodał już ciszej, tak żeby nikt go nie usłyszał.
 - Więc? - ponownie spytał niebieski kotek. Chłopak popatrzył morderczym wzrokiem na swojego przyjaciela, ale ten jak gdyby, nigdy nic dalej wcinał rybkę, którą wyciągnął z plecaka. Różowowłosy nie mając wyjścia zaczął opowiadać to co pamiętał o zleceniu.
 - Więc...
 - Nie zaczyna się zdania od więc - automatycznie poprawiła przyjaciela Lucy.
 - Więc - powtórzył głośniej na złość blondynce - musimy odnaleźć roślinę, która znajduje się w środku lasu rosnącego nieopodal domu zleceniodawcy.
 - Tylko tyle zapamiętałeś? - spytała zdziwiona dziewczyna.
 - To i tak dużo jak na niego - rzekł niebieski kotek siadając magini gwiezdnych duchów na głowie.
 - Co masz na myśli?!
 - Że jesteś głupi - wesoło powiedział Happy.
 - Coś ty powiedział przebrzydły kocie?! - warknął nieźle wkurzony Salamander.
 - Nie dość, że głupi to i na dodatek głuchy - westchnął exceed wyciągając kolejną rybkę z plecaka.
 - Teraz to przesadziłeś - krzyknął Natsu idąc w stronę przyjaciela - Walcz ze mną!
 - Dość!! - wrzasnęła blondynka - Macie się uspokoić!! Oboje!! A jak nie to będziecie mieli ze mną do czynienia - dodała złowieszczo.
           Natsu stanął jak wryty, nie ruszając się nawet o milimetr a Happy z wrażenia spadł z głowy Lucy i teraz masował sobie obolały tyłek. Dziewczyna uśmiechnęła się z zadowoleniem i spojrzała na nich z wyższością.
 - A teraz wracając do misji. Natsu daj mi kartkę ze zleceniem - poprosiła Lucy wyciągając do niego rękę.
 - No to jest mały problem - westchnął różowowłosy.
 - Jaki? - spytała brązowooka, choć wiedziała jaka będzie odpowiedź.
 - Zapomniałem ją zabrać ze sobą.
 - Trudno - powiedziała Lucy, choć w myślach szykowała tortury, którymi uraczy swojego różowowłosego przyjaciela jak już wrócą do domu  - No to może chociaż wiesz, gdzie mieszka nasz zleceniodawca - spytała z nadzieją.
 - Tak!! - ucieszył się Natsu, gdyż wyjątkowo znał odpowiedź na to pytanie - To całkiem niedaleko stąd.
 - Cudownie!! - krzyknęła z entuzjazmem blondynka - Więc prowadź, bo...
 - Lucy? - przerwał dziewczynie Natsu.
 - Co?
 - Nie zaczyna się zdania od więc - powiedział  ruszając w stronę gdzie powinna znajdować się posiadłość zleceniodawcy, jednocześnie przybijając sobie piątkę z Happym.
            Lucy już otwierała buzię, żeby to skomentować, ale zrezygnowała z tego zamiaru i niechętnie poszła za przyjaciółmi, którzy radośnie o czymś rozmawiali. Szła za nimi kawałek pogrążona w myślach. Znali się już ponad dwa lata i dziewczyna nie wyobrażała sobie życia bez nich. Prawdę mówiąc gdyby nie oni, prawdopodobnie nigdy nie spełniłaby swoich marzeń i nie dołączyła do Fairy Tail.
            Byli również dla niej jak rodzina. Nie wliczając w to jej ojca, byli jedynymi bliskimi dla niej osobami. Mimo, że często jej docinali i denerwowali ją, to także troszczyli się o nią. Była im za to bardzo wdzięczna.
            Pogrążona we własnych myślach nie zauważyła, że jej przyjaciele stanęli i z impetem wlazła na Natsu. Odbiła się od jego pleców i upadła na ziemię. Happy spojrzał na nią przelotnie i z powrotem skierował swój wzrok przed siebie, a smoczy zabójca nawet nie poczuł uderzenia. Zaintrygowana wstała szybko i stanęła obok chcąc dostrzec to, co tak bardzo pochłonęło jej przyjaciół.
 - Łał - jedynie to przyszło na myśl dziewczynie, gdy ujrzała posiadłość swojego zleceniodawcy.
 - Też tak myślę - rzekł różowowłosy nie odrywając wzroku od tego widoku.
            Budynek był olbrzymi. Wysoki z niezliczoną ilością okien i  czterema wieżyczkami wyglądał bardziej jak zamek niż zwykły dom. Jednak nie na to największą uwagę zwróciła blondynka. Najbardziej zachwycił ją ogród otaczający ją z każdej strony. Nigdy w życiu nie widziała takiej ilości róż w jednym miejscu. Zadziwiło ją również to, że kwiaty były we wszystkich możliwych kolorach. Białe, czerwone, niebieskie, czarne, żółte a nawet zielone. Zachwycona ominęła swoich przyjaciół i podeszła bliżej żeby lepiej się przyjrzeć.
            I wtedy ujrzała ją. Maleńką, złotą różyczkę. Wyglądała przepięknie na tle reszty kwiatów. Dziewczyna nachyliła się, żeby ją dotknąć, ale poczuła ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Zdziwiona szybko wyprostowała się i spojrzała pytająco na Natsu. Chłopak nic nie powiedział, tylko kiwnął głową w stronę domu. Blondynka skierowała tam swój wzrok i dostrzegła mężczyznę w średnim wieku ubranego w granitur. Wyglądało na to, że czeka na coś lub na kogoś, lecz ani razu nie spojrzał nawet w ich stronę.
 - Długo już tak stoi? - spytała Lucy patrząc wyczekująco na swoich przyjaciół.
 - Nie dłużej niż 5 minut - odpowiedział Happy.
 - Ciekawe dlaczego do nas nie podszedł - zastanawiała się na głos magini gwiezdnych duchów.
 - Nie mam pojęcia - powiedział Natsu.
 - No to może chodźmy i się spytajmy? - zaproponował kotek.
 - Dobry pomysł - rzekła blondynka i powoli ruszyła w stronę nieznajomego mężczyzny.
            Kiedy podeszli do milczącej postaci na odległość około dwóch metrów dopiero na nich spojrzał. Coś w jego wzroku sprawiało, że Lucy poczuła się nieswojo. Zdawało jej się, że czas zatrzymał się w miejscu. Trwali tak jeszcze przez chwilę w bezruchu, kiedy w końcu odezwał się nieznajomy.
 - Mój pan czeka na was. Zaprowadzę was do niego - rzekł niskim głosem otwierając drzwi na oścież i wchodząc przez nie do środka. Przyjaciele spojrzeli po sobie i chcąc, nie chcąc także weszli do budynku.

sobota, 3 października 2015

Rozdział 2 " Uczucia "

           
                                                "W życiu nie chodzi o posiadanie samych dobrych kart,                                ale o umiejętne granie tymi które już masz w ręku."

                                                                                                   - Josh Billings
                                                                       


         Silne uderzenie zrzuciło z łóżka różowowłosego chłopaka. Zdezorientowany wstał szybko z podłogi, a jego dłonie pokrył ogień. Uważnie rozejrzał się po pokoju, lecz dostrzegł jedynie wściekłą blondynkę, która patrzyła na niego spod byka. Wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj i jak widać nie była zadowolona, że spała jedynie w bieliźnie i to w towarzystwie smoczego zabójcy.
 - Natsu... - groźnie powiedziała Lucy lekko zachrypniętym głosem - lepiej żebyś miał dobre wytłumaczenie.
Chłopak głośno przęłknął ślinę. W takich momentach jak ten bał się brązowookiej, gdyż potrafiła być gorsza niż Erza. Chcąc nie chcąc zaczął opowiadać wszystko po kolei. Dziewczyna słuchała dokładnie słów przyjaciela i nie mogła się nadziwić, że praktycznie nic z tego nie pamiętała. Cała złość na smoczego zabójcę zniknęła. Była mu bardzo wdzięczna za to co dla niej zrobił.
          Wstała powoli z łóżka dokładnie otulając się kołdrą i podeszła do różowowłosego. Zdziwiony wpatrywał się w przyjaciółkę, gdy ta uśmiechnęła się do niego słodko, stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję. Za wszystko. - rzekła i poszła w stronę łazienki w celu ubrania się. Chłopak nie wiedział co się stało przed chwilą. Złapał się za policzek czując na nim jeszcze dotyk ust blondynki. Stał tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu Lucy przyszła z powrotem. Dopiero wtedy się ocknął i uśmiechnął  szeroko. Tak jak tylko on potrafił. Magini gwiezdnych duchów nie miała wyjścia i również się uśmiechnęła.
 - Idziemy do gildii? - spytała niespodziewnie blondynka.
 - Jasne - odpowiedział Natsu i ruszył w stronę okna.
 - Natsu...
 - No co? - spytał zdezorientowany chłopak patrząc na nią pytającym wzrokiem.
 - Drzwi - rzekła i założyła ręce na piersi w geście zniecierpliwienia.
 - Ehhh - westchnął chłopak i posłusznie ruszył we wskazaną stronę. Dziewczyna była jednocześnie zadowolona i zdziwiona faktem, że różowowłosy tak łatwo ustąpił i po raz pierwszy wyszedł z jej mieszkania przez drzwi. Nie zastanawiając się nad tym dłużej ruszyła za przyjacielem i już po chwili oboje znajdowali się na dworze.
          Szli tak obok siebie, każdy pogrążony we własnych myślach. Ona - czy będzie miała zapłacić za czynsz, On - co tak naprawdę stało się w domu Lucy i czy ona coś do niego czuje. Miał nadzieję, że brązowooka żywi do niego jakieś ciepłe uczucia. I nie miał tu na myśli przyjaźni.
          Podążali tak jeszcze przez chwilę, gdy Natsu o czymś sobie przypomniał.
 - Lucy?
 - Tak?
 - Wiesz gdzie się podział Happy? Jak kładłem się do łóżka to spał na fotelu, a rano jak mnie obudziłaś to nie przypominam sobie, żebym go widział.
 - Happy? Już z samego rana poleciał do gidii, żeby spotkać się z Carlą i dać jej rybkę - rzekła magini gwiezdnych duchów spoglądając na swojego przyjaciela.
         Smoczy zabójca znów się zamyślił, gdy nagle usłyszał głos Lucy.
 - Oto i jesteśmy - rzekła uśmiechając się promiennie. Oboje stanęli przed budynkiem gildii i wpatrywali się w drzwi.
 - No to chyba wchodzimy - rzekła dziewczyna łapiąc różowowłosego za rękę i ciągnąc w stronę wejścia. Chłopak nie stawiał oporu i grzecznie poszedł za dziewczyną. Kiedy znaleźli się w środku brązowooka puściła dłoń smoczego zabójcy i w podskokach pobiegła przywitać się z Levy.
          Natsu nie wiedział co się z nim działo. Kiedy blondynka złapała go za rękę poczuł dziwne łaskotanie w brzuchu, a jego serce przyspieszyło. Teraz wpatrywał się w nią jak z podekscytowaniem opowiada coś swojej najlepszej przyjaciółce i doszedł do wniosku, że nigdy nie wyglądała tak pięknie jak w tej chwili. Westchnął ciężko i powolnym krokiem ruszył w stronę baru.
 - Cześć Mirajane.
 - Cześć Natsu. Coś się stało? - spytała zaniepokojona białowłosa i dokładnie przyjrzała się różowowłosemu.
 - Nie. A czemu pytasz? - rzekł zdziwiony.
 - Jesteś jakiś nieswój.
 - Naprawdę nic mi nie jest. A tak poza tym masz dla mnie i Lucy jakąś misje? - spytał próbując zmienić temat.
 - Hmm. Może i mam coś dla was. Poczekaj chwilkę - rzekła i już po chwili niosła kartkę ze zleceniem - Mam nadzieję, że się wam spodoba.
 - Dzięki Mira - rzucił Natsu i już szedł w stronę wyjścia.
 - Happy, Lucy idziemy - rzucił na odchodnym, a już po chwili u jego boku znajdowała się blondynka, a zaraz po niej przyleciał niebieski kotek.
 - Jaka to misja? - spytała zainteresowana brązowooka patrząc na swojego przyjaciela.
 - Właśnie. Powiedz nam Natsu - poparł dziewczynę Happy.
 - Wszystkiego dowiecie się w pociągu - rzekł chłopak, lecz na samą myśl o jeździe zrobiło mu się niedobrze.

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Za nami już rozdział drugi :D Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :P To dopiero moje początki, więc proszę bądźcie wyrozumiali <3 Za jakiekolwiek błędy przepraszam z góry :) Więc do następnej notki Robaczki *.*

PS. Przepraszam, że znowu krótki, ale nie miałam zbytnio czasu :( Obiecuję, że rozdział 3 będzie dłuższy :P

Miki ministerstwo-szablonow